Relacje
niedziela, 10 grudzień 2017 11:21

Relacja z wędrówki z Hajdaszka do Pińczowa (25.11.2017r.)

W sobotni poranek 25-go listopada Kolega Darek Zmorzyński poprowadził nas trasą z Hajdaszka, przez Umianowice, Góry Pińczowskie do Pińczowa. Na Dworcu BUS przy ul. Żytniej zebrała się dość liczna, bo 37-osobowa grupa wędrowców. Nic dziwnego, bo dzień zapowiadał się wspaniale. Trochę stłoczeni, ale w wesołej atmosferze dotarliśmy do Hajdaszka.
Po kilku słowach wstępu wygłoszonych przez przewodnika Darka, który trochę nas postraszył trudami wędrówki, ruszyliśmy przed siebie. Szybko okazało się, że Darek nie rzuca słów na wiatr. Trasa była autorska. Zostawiliśmy gdzieś drogę asfaltową, nie było mowy o jakimkolwiek szlaku turystycznym, natomiast naszą trasą i drogowskazem okazały się tory kolejki wąskotorowej.

SAM 0176 minWędrówka była iście survivalowa. No bo jak inaczej nazwać pokonywanie trasy po torach kolejowych, których podkłady, szczególnie te drewniane były nie lada wyzwaniem, zwłaszcza po ostatnich opadach deszczu. Tak więc maszerowaliśmy żwawym tempem, patrząc pod nogi aby nie poślizgnąć się na śliskich drewnianych belkach, albo potknąć o coś wystającego. Kurcze, jak w takich warunkach podziwiać te piękne nadnidziańskie widoki?
Spoko, Darek Zmorzyński jest przewodnikiem, który zadba o wszystko. Daje się odczuć, że jest świadomy, iż w wędrowaniu nie najważniejsze jest tylko zaliczenie trasy.
Co jakiś czas, dość często, zatrzymywał się, czekał aby wszyscy dołączyli do czoła i zachęcał do podziwiania uroków natury. A było czym się zachwycać.
Dookoła naszego “torowego szlaku” rozpościerały się ogromne połacie pożółkłych o tej porze roku wysokich traw, rozlewiska wodne stanowiły przefajne lustrzane odbicia dla wierzb z charakterystycznymi czuprynami.


Pokonując kolejne niedogodności terenu dotarliśmy do Umianowic, gdzie znajduje się stacja Świętokrzyskiej Kolei Dojazdowej, często odwiedzanego przez turystów miejsca biwakowo-biesiadnego, gdzie odbywają się ogniska, imprezy okolicznościowe i biwaki na trasie przejazdu kolejki.
Tak więc i my zasiedliśmy, aby posilić się i odpocząć w nadziei na spokojniejszą już kontynuację naszej wędrówki. Ale, gdzie tam. Przewodnik po stwierdzeniu, że wędrówka musi być męcząca, powiódł nas w dalszą 4-kilometrową trasę, jakże znanym już nam, “szlakiem torowym”.
Nieziemsko zmęczeni dotarliśmy do Gór Pińczowskich. Przed nami jeszcze tylko jedno strome wzniesienie (na szczęście krótkie) i naszym oczom ukazał się piękny widok na Pińczów i okolice.

SAM 0202 min


Mając jeszcze w pamięci przeurocze klimaty Ponidzia pragnę zakończyć tą krótką relację z naprawdę uroczej wędrówki, podziękowaniami dla Kolegi Darka Zmorzyńskiego za wspaniałe przeprowadzenie nas przez ten trudny “torowy szlak” i przede wszystkim za empatię i profesjonalną opiekę nad strudzonymi wędrowcami.
Pozdrawiam wszystkich uczestników i do zobaczenia na kolejnych wędrówkach.


Tekst i zdjęcia: Ewa Gonciarz


Kalendarz Imprez