Relacje
sobota, 05 maj 2018 13:13

Relacja z II Śpiewogrania z Klubem Turystów Pieszych "Przygoda" (28.04.2018)

Z Przygodą się wędruje, z Przygodą się śpiewa, poznaje nowe szlaki, ludzi, wspomina, wesoło spędza czas. I z tym przesłaniem zebrało się 48 osób, by po raz drugi przemierzając trasę ze Słopca, leśnymi dróżkami zielonego szlaku w kierunku Kaczyna, rozsiąść się wygodnie w agroturystyce „Pod Lasem" i … śpiewać.
Śpiewogranie. Może to szumne określenie, sugerujące, że mamy do czynienia z profesjonalnymi występami wokalistów, muzyków. Nie, nic bardziej mylnego. To impreza o charakterze turystyczno rozrywkowym dla każdego, mniej lub bardziej śpiewającego piechura. I jak widać z ilości przybyłych dzisiaj osób, to taka forma spędzania czasu znalazła akceptację. Autobus ledwie nas pomieścił. W znakomitej większości, uczestnicy, to niezrzeszeni w Przygodzie, a przekrój wiekowy bardzo duży z naciskiem na +40. Tak właśnie działa Klub Przygoda, jest otwarty dla wszystkich.

W Słopcu, nasz przewodnik świętokrzyski Mirek Kubik, opowiedział nam o Słopcu właśnie, bo to miejscowość pamiętająca czasy XIV w.

Otóż w owym czasie była to osada, przez którą przebiegał szlak przegonu bydła z Wołynia na Śląsk. Z dokumentacji historycznej wynika, że w XVIII w. funkcjonował tam dworek biskupów krakowskich oraz młyn zbożowy na rzece Bełniance. Na polecenie biskupa Kajetana Sołtyka wybudowano tam także tartak, napędzany energią wodną. W pierwszej połowie XIX w. w miejsce dotychczasowego dworku powstał zespół dworski w skład którego wchodził dwór murowany z kamienia łamanego z budynkiem gospodarczym, otoczone ogrodem wraz z rozległym stawem. Za pomoc powstańcom styczniowym, car zabrał biskupom dwór oraz młyn, które sukcesywnie na przestrzeni lat niszczały. Do dziś przetrwał już tylko dwór. Wpisany jest do rejestru zabytków. Jego restauracja, która trwa nadal, możliwa jest dzięki obecnym jego właścicielom. Dla młyna los nie był łaskawy, pozostały po nim ruiny. W 1995r. na powierzchni ponad 8 ha ziem i lasów, wzdłuż rzeki Belnianki, utworzony został rezerwat przyrody, obejmujący naturalne torfowiska oraz cenne zbiorowiska rzadkich roślin.

Robiąc ostatnie zakupy w miejscowym sklepiku, dowiedzieliśmy się od właścicielki, że to już koniec jego istnienia, zostanie zlikwidowany. Szkoda, taki punkt ratunkowy zawsze jest potrzebny na turystycznych trasach.
Przechodząc przez most na rzece Bełniance znaleźliśmy się w Słopcach Szlacheckich. Tylko historia rozróżnia Słopce Rządowe, (gdzie znajduje się dwór i ruiny młyna) od Słopców Szlacheckich, dla nas obie miejscowości były wiosennie piękne, zadbane, obsypane kwitnącymi już krzewami i drzewami. Dalsza część trasy przebiegała lasami. Przewodnik Mirek Kubik zarządził odpoczynek.

P1830763 min

Przy takiej pięknej, słonecznej pogodzie, jaka nam dzisiaj od rana towarzyszyła, z rozpaleniem ogniska nie było problemu. Bardzo szybko zaskwierczał tłuszcz skapujący z kiełbasek marki kiełbasa. Życzliwi, dzielili się z drugimi, tymi niezwykłymi wyrobami wędliniarskimi (jak kiełbasa może być tańsza od surowego boczku, zawsze mnie to zadziwia), gorzej było z poczęstunkiem chrzanem, czy musztardą. Ale wesołość wędrowania, słonecznego ciepełka, niczym nie zmąconej radości przebywania pośród przyrody, goniła nas dalej przez lasy do widzianego w oddali Kaczyna.

Gdy dotarliśmy do agroturystyki „Pod Lasem”, sala kominkowa była już przygotowana na nasze przyjście. Koleżanka Bożena Kmiecik zadbała, by zmęczone wędrówką towarzystwo, posiliło się natychmiast gorącą grochówką.
Nasz niezastąpiony Mirek Kubik przygotował filmowy album wspomnień z imprez turystycznych, związanych z agroturystyką „Pod Lasem” w Kaczynie z lat 2004 do 2013r. Ileż było wzruszeń, gdy rozpoznawaliśmy osoby, których już nie ma wśród nas. A ile radości, anegdot przywoływały kolejne zdjęcia na których dzisiejsi uczestnicy rozpoznawali siebie, czy towarzyszy wędrówek z tamtych lat, prawie nie zmienionych.

Główny reżyser dzisiejszego śpiewogrania, czyli wspomniany Mirek Kubik, dla dodania nam animuszu, puścił szlagier Jerzego Stuhra „Śpiewać każdy może” (tekst Jonasza Kofty). I faktycznie to zadziałało.

P1830817 min

Może śpiewane piosenki z karaoke nie „rzucały nam się na uszy” i bynajmniej nie w głowie było nam „robić karierę”, jak w piosence Kofty, ale było piknie. Przekrój przygotowanych przez Mirka piosenek zadziwiał, od ludowych (Wio koniku), przez biesiadne, turystyczne, szanty, przeboje muzyki pop, disco polo, bluesa. Ale dawaliśmy radę. Gdy zabrzmiała piosenka Danuty Rinn,”Gdzie Ci mężczyźni”, nie było mena, by nie demonstrował muskułów powiewając koszulą. Przy rockowo swingowej piosence Lombardu „Przeżyj to sam”, ujawnił się niesamowity, jak się okazało, wokalista Tomek. Porwał wszystkich swoim śpiewem. Myślę, że Grzegorz Stróżniak, kompozytor i wokalista Lombardu, po wysłuchaniu, - zdjął by czapkę. Nie przeszkadzały nam także buty trekkingowe, gdy w rytmie lambady prześlizgiwaliśmy się między stolikami. Jak za dawnych lat, pojawiły się zapalone zapalniczki, by świecąc nimi kołysać się, w takt śpiewanej ballady, „Dziewczyna o perłowych włosach” przez węgierski zespół Omega.

P1830908 min

Były też i oficjalne momenty; prezes Przygody Andrzej Toporek, wręczył naszemu koledze Jackowi Grzybale, zaległy dylom za aktywność na rzecz Klubu. Jednak, wszystko, co miłe szybko się kończy. Rozbawieni ruszyliśmy na przystanek, by wrócić do Kielc.
I dużo trzeba, żeby się dobrze bawić? Jak widać, nie. Wystarczy wybrać się z Przygodą na szlak.

Dziękuję wszystkim za mile spędzony czas.
Do zobaczenia na szlakach z KTP PTTK „Przygoda” .

Urszula Łukaszyk



Zdjęcia: Andrzej Śpiewak

 

Kalendarz Imprez