Relacje
niedziela, 21 kwiecień 2019 18:55

II etap zdobywania Niebieskiego Szlaku Turystycznego im. Stanisława Jeżewskiego, czyli wędrówka w czasie i przestrzeni do krainy krzemieni

Po bardzo udanym I etapie nie było najmniejszego problemu ze skompletowaniem chętnych na kolejną wyprawę i rankiem 14 kwietnia 2019 roku autokar wypełniony do ostatniego miejsca pomknął rączo do Bałtowa. Tam komandor rajdu, Janek Wiórek, wyposażył nas na starcie w niezbędne informacje, po czym komandorka Ula Zychowicz zaczęła wędrówkę z „wysokiego C” ;) i przeciągnęła nas kawałek asfaltem pod górkę, by nas nieco rozruszać.

 

005

 

Na szczycie wzgórza wszyscy tryskaliśmy już energią i dalszą drogę przemierzaliśmy rozświergotani niczym skowronki. Trasa nie była zbyt wymagająca, więc znalazła tu zastosowanie coraz modniejsza dyscyplina turystyczna zwana „nordic talking”. Cudowne są takie pogaduchy, gdy w wędrówce towarzyszą nam starzy, dobrzy znajomi, ale pojawiają się także nowe, sympatyczne twarze! I jak przyjemnie, gdy nie ma barier, gdy można przenikać z grupki do grupki i wymieniać poglądy, a ciekawe tematy same się wciąż nasuwają!
Na dobry nastrój wpływała także wiosenna aura - wczoraj rano jeszcze poprószyło śniegiem, a dziś słońce i na gałązkach nie szadź, a bielusieńkie kwiecie! W takiej scenerii zdecydowanie przyjemniej pałaszowało się przydźwiganą w plecaku wałówkę!

022


Po króciutkim odpoczynku powędrowaliśmy do Rezerwatu Archeologiczno-Geologicznego „Krzemionki”, gdzie znajduje się neolityczna kopalnia krzemienia pasiastego. Tu rozpoczęła się nasza podróż przez wieki. Wehikuł czasu katapultował nas najpierw jakieś 155 milionów lat wstecz do okresu jury, kiedy to nasza kochana Ojczyzna był ciepłym, płytkim morzem, a w jego zatokach powstawały osady wapienne. W tych osadach skorupiaki drążyły sobie norki i tunele, do których ściągały szczątki materii organicznej. Rozkładające się rośliny zmieniały odczyn wody, a to powodowało wytrącanie się krzemionki w postaci żelu, który warstwami (stąd te pasy) wypełniał norki i rozrastał się w postaci „buł” o fantastycznych formach. Z upływem czasu żel tracił wodę i zamieniał się w twardy krzemień.

083


Teraz możemy powrócić do czasów bardziej współczesnych i zatrzymać się jakieś 5-4 tysięcy lat p.n.e, by zobaczyć, co działo się z tymi skamieniałymi „bułami”. Jesteśmy w neolicie, czyli w młodszej epoce kamienia, kiedy człowiek potrafi już wytwarzać z różnego rodzaju skał topory wojenne i siekierki do prac ciesielskich i rolniczych. Umie także pozyskiwać długie wióry krzemienne do wyrobu sierpów i noży. Ale ówczesny człowiek dopatruje się w krzemieniu czegoś więcej niż tylko surowca do wyrobu narzędzi, zaczyna bowiem zauważać, że mięso obłożone tym kamieniem dłużej zachowuje świeżość, a mąka zmielona krzemiennymi żarnami jest smaczniejsza. Krzemieniom zaczęto przypisywać magiczną moc, wykonywano z niego amulety i postacie bóstw, wkładano je do łóżka, by odpędzały koszmary, umieszczano nad wejściem do domu, by chroniły rodzinę, a wiara, że krzemień ma właściwości lecznicze, ochronne i oczyszczające przetrwała do dziś.

058


Zapotrzebowanie na krzemień stale rosło. By go pozyskać, kopano jamy o głębokości do kilku metrów, bądź drążono komory i chodniki o długości nawet do 9 metrów, wykorzystując do tego kamienne kilofy, dźwignie czy kliny ze zwierzęcych rogów. W tych korytarzach górnicy odłupywali twardy krzemień. Wysokość chodników wahała się w granicach 55 - 120 cm, więc górnicy pracowali przy nikłym świetle łuczywa klęcząc lub leżąc na twardej i wilgotnej skale w temperaturach 8-9 stopni Celsjusza. Krzemień selekcjonowano jeszcze pod ziemią i w koszach lub w workach wydobywano na powierzchnię, gdzie wyspecjalizowani pracownicy dzielili je na mniejsze kawałki i formowali z nich narzędzia.

068


Po okresie eksploatacji tereny wydobycia krzemienia zarastał las, dzięki czemu ślady prahistorii przetrwały nienaruszone. Dopiero w 1922 roku profesor Jan Samsonowicz odkrył dla świata te neolityczne kopalnie, a z czasem utworzono tu Rezerwat i Muzeum Archeologiczne „Krzemionki”. Trasa turystyczna liczy dziś ok. 1,5 km i prezentuje m.in. rekonstrukcję obozowiska górników czy pracownię krzemieniarską. Unikatem w skali światowej jest licząca 500 m długości podziemna trasa osiągająca w najgłębszym miejscu 11,5 m. To jedyny tego typu obiekt na świecie. Kilkanaście wyrobisk połączono jednym wyższym, korytarzem umożliwiającym wygodne przejście, efektownie oświetlono i udostępniono turystom. W jednym z korytarzy oczom współczesnego człowieka ukazuje się naskalny rysunek wykonany przez człowieka prehistorycznego, wyobrażający Wielką Matkę pod postacią rodzącej kobiety. Graficzne przedstawienie tej bogini jest obecnie logiem i symbolem Krzemionek.

082


Pora na kolejny etap podróży w czasie i w przestrzeni. Wąską ścieżyną mkniemy przez las i o współczesności przypominają nam niestety co jakiś czas sterty plastikowych śmieci zwiezionych i porzuconych tu przez homo stultus XXI wieku! Docieramy do polany w pobliżu nieistniejącej dziś osady Jeziórko. Jest początek maja 1863 roku. Dionizy Czachowski z 1000 osobowym oddziałem zajmuje stanowiska. Wkrótce dochodzi do potyczki z oddziałem rosyjskiej piechoty, kozakami i dragonami Ilii Klewcowa, ale bitwa nie zostaje rozstrzygnięta. Zmęczone wojsko całą noc wędruje bałtowskimi lasami, a 5 maja nad ranem natyka się na tychże samych moskali. Dochodzi do walk. Bierze w nich udział Lucjan Jarzębski, który, podobnie jak wielu jego kolegów, ma zaledwie 15 lat, gdy idzie do powstania. W strzelaninie ginie major Klewcow, trzech innych dowódców i 90 rosyjskich żołnierzy. Łupem powstańców pada 100 karabinów, wóz z amunicją oraz kajdany, którymi miano skuwać Polaków.

105


Dziś te powstańcze walki upamiętnia kamienny obelisk ustawiony na Polanie Czachowskiego w cieniu rozłożystego dębu oraz narzutowy głaz granitowy z pamiątkową tablicą żeliwną stojący na skraju lasu we wsi Sudół przy drodze S 754.

112


Asfaltowa, ruchliwa szosa znów przypomniała nam o współczesności, więc przekroczyliśmy ją żwawym krokiem i szybkim marszem przez las dotarliśmy do Starej Dębowej Woli, gdzie czekał już na nas wygodny autokar.

I tak dobiegła kresu kolejna wycieczka. Jej pomysłodawca, Janek Wiórek, zorganizował wszystko jak zawsze w wielkim sercem i znawstwem, a z Ulą Zychowicz stworzył
zgrany przewodnicki duet, który bezpiecznie i sprawnie poprowadził wyprawę.

No cóż, wszystko musi się kiedyś skończyć, ale nas rozwesela myśl, że przecież przed nami kolejne etapy!

WIELKIE DZIĘKI ZA TO, CO JUŻ POZA NAMI I DO ZOBACZENIA ZNÓW!


Tekst: Jagoda Jóźwiak

Zdjęcia: Andrzej i Jagoda Jóźwiak, Lidka Sztandera, Janek Wiórek


 

 

Kalendarz Imprez