Z os. Świętokrzyskiego dotarliśmy dość szybko i sprawnie na szczyt Świniej Góry, położonej 346m n.p.m., na wschodniej części granicy Kielc. Jest to jedno ze wzniesień Wzgórz Szydłowskich, zalesione, z licznymi głębokimi urwiskami, będącymi pozostałością po kopalni rud żelaza oraz kwarcytu dolnodewońskiego. Świnia Góra , to także miejsce częstych spacerów mieszkańców Kielc. U podnóża Góry, od jej południowej części, znajduje się największy w Polsce ogród działkowy im. Stefana Żeromskiego liczący ok. 17 tys. działek.
Klub „Przygoda” na szczycie Świniej Góry |
Ze szczytu Świniej Góry rozpościera się przepiękny widok na Pasmo Łysogórskie, Pasmo Daleszyckie, Pasmo Cisowskie. Nie mieliśmy w tym dniu szczęścia , a właściwie o poranku tego dnia, bo słaba widoczność nie pozwoliła nacieszyć oczu widokiem tych wszystkich wzniesień. Nie mniej jednak widoczny był zalew w Cedzynie oraz najbliżej położona w Paśmie Łysogórskim, Góra Stróżna. Góra, zwana górą domową Kazika Stąpora, naszego nieżyjącego kolegi. Stamtąd zaczynał wyprawy, tam zawsze wracał, tam roztrząsał ważne dla niego problemy. Pamiętamy o nim. Na Górze Stróżnej znajduje się kapliczka poświęcona pamięci Kazika Stąpora, którą zaprojektował i wykonał nasz klubowy kolega, znany kielecki rzeźbiarz Sławek Micek. - Także obecny na tej wycieczce.
Kolejną niespodzianką, jaką przygotowali nam przewodnicy, to odwiedzenie nieznanego, większości z nas, miejsca pochówku ok. 500 mieszkańców Masłowa, Dąbrowy i okolic, które zmarły w 1895r. na cholerę. To miejsce, nazywane cmentarzem cholerycznym odkryli, a przede wszystkim uczcili stawiając tam krzyż zmarłym, właśnie działkowicze z Zielonej Doliny w Masłowie. Na terenie województwa świętokrzyskiego jest kilka takich miejsc pochówku ludzi, których zabrała szalejąca w owym czasie epidemia cholery (Lechów, Stadnicka Wola, Opatów). Relacjonujący tą tematykę przewodnik Andrzej Toporek, przywołał nawet czasy Kazimierza Wielkiego. Otóż król, wobec szerzącej się w tamtym okresie epidemii cholery, zarządził ścisłą ochronę granic Polski oraz wprowadził obowiązkową kwarantannę wszystkich przybywających, chroniąc w ten sposób poddanych.
Dalsza droga wiodła Pasmem Masłowskim na Górę Domaniówkę, która była nieco wyższa, bo położona na wysokości 418 m n.p.m. Na południowym zboczu tej góry, znajduje się zbiornik wodociągowy oddany do eksploatacji w 1984r. o pojemności 10.000m3 .
Uczestnicy wycieczki częstują się chlebkiem |
Leśną drogą, pokrytą spadającymi liśćmi dębu i olchy dotarliśmy do polany, gdzie nasz przewodnik a zarazem solenizant, Andrzej Toporek zarządził ognisko oraz poczęstunek. Warunki, jak to w lesie jesienną porą, wilgotno, dużo liści, nie ma gdzie usiąść, ale ognisko zapłonęło. Na białym obrusiku (solenizant i o to zadbał), obrotne Ewa Gonciarz i Beata Duś, rozłożyły smalczyki o różnych smakach, ogórki kiszone, chlebek. Życzeniom zdrowia i szczęścia nie było końca, aż do wyczerpania Finlandii.
W obieg poszła też ukuta na gorąco anegdotka Andrzeja, który na pytanie, jak robił smalczyk, odpowiedział, że jego udział, polegał na wejściu do sklepu i kupieniu. Ale smalec był bardzo dobry, szczególne wzięcie miał ten z suszonymi pomidorami.
Tak wzmocnieni pod każdym względem, udaliśmy się w kierunku Masłowa, mijając po drodze przeogromnych rozmiarów wille, myśląc po cichu, skąd takie bogactwo, później zabytkowy kościół w Masłowie. Nasz znany fotograf, Adam Snochowski, co chwilę przystawał, by w obiektywie uwiecznić przepiękne pejzaże mijającej jesieni. Zapewne zobaczymy je na stronach „Przygody”.
Po oficjalnym rozwiązaniu wycieczki, udaliśmy się na nieoficjalne już spotkanie w pizzerii w Masłowie .
Sympatyczna właścicielka, mile zaskoczona taką ilością gości, natychmiast zabrała się do nalewania piwa, dogadzania nam różnymi smakami pizz, no i innymi daniami gastronomicznymi. Śmiech, gwar, jaki roznosił się w barze i okolicy, Masłów dawno nie słyszał. Tradycyjnie odśpiewaliśmy Andrzejowi Toporkowi „sto lat”, życząc także dwóm innym Andrzejom (Andrzejowi Łąckimu, Andrzejowi Armadzie), którzy ujawnili się imieninowo dopiero w pizzerni, by także nie pominęła ich szczęśliwość w dobrobycie i długowieczności.
Adrzejkowa zabawa w pizzerii VIVA w Masłowie |
Nie trzeba było długo czekać, a różnorodność trunków, doborowe towarzystwo, zadziałały jak iskra zapalna. Bar szalał w rytmie muzyki, a wszystkim było wszystko jedno, czy leci hip hop, disco polo, rytmy argentyńskie, czy poleczka. I pewnie byśmy tak dalej szaleli, gdyby nie czas odjazdu .
Pisząca te słowa, dawno się tak nie ubawiła .
Do zobaczenia na szlakach z KTP PTTK „Przygoda” i nie tylko .
Urszula Łukaszyk
Zdjęcia: | Ewa Gonciarz |
Andrzej Armada | |
Kazimierz Sławiński |