Na krótko zatrzymaliśmy się w parku, w miejscu, gdzie jeszcze w latach 60- tych ubiegłego wieku stał dom rodzinny Jana Gajzlera . Wspominaliśmy postać „LIRNIKA ŚWIĘTOKRZYSKIEGO”, jego niełatwe życie ale też piękną poezję. Potem wzdłuż uroczo meandrującej KAMIONKI , aleją starych dorodnych dębów doszliśmy do Suchedniowa Północnego a stamtąd zielonym szlakiem, który początkowo wiedzie zjawiskową grabową aleją tworzącą zacieniony tunel, do szerokiego leśnego duktu, zwanego „kolejką”. Szliśmy kilka kilometrów pośród szpaleru bardzo wysokich jodeł, sosen , świerków i starych modrzewi . Okrywały one nas swym cieniem, przez co wędrówka przy wysokiej temperaturze nie była męcząca. W końcu „wdrapaliśmy” się na najwyższe wzniesienie w tym rejonie, czyli „ KOPULAK” 359 m npm. To „czerwony” kamieniołom, którego złoża tworzą piaskowce zbudowane z ziaren kwarcu. Rozproszony pył hematytowy nadaje im ciemnoczerwoną barwę. Te czerwone piaskowce triasowe w przeszłości stosowano do produkcji wanien kwasoodpornych i wykładki pieców hutniczych kopułowych. To miejsce, z pokrojonymi, jak tort blokami skalnymi i czerwono zabarwioną wodą na dnie zawsze robi duże wrażenie na zwiedzających. Tak też było i tym razem.
W drodze do stacji PKP nie omieszkaliśmy pokłonić się naszemu poecie Janowi Gajzlerowi przechodząc przez zabytkową najstarszą część suchedniowskiego cmentarza. Nie wszyscy spośród naszych wędrowców odjechali od razu do Kielc. Część postanowiła jeszcze skorzystać ze słoneczka i uroków naszego zalewu, co mnie bardzo ucieszyło.
Z kolei, 13-go września, przy równie pięknej słonecznej pogodzie powędrowaliśmy do drugiego zalewu na KAMIONCE, czyli na REJÓW. Zalew ten ma 37 ha powierzchni i jest większy od suchedniowskiego o 15 ha. Dzięki tej rzeczce mógł się rozwijać na terenie Suchedniowa i Rejowa przemysł hutniczy. Oprócz kuźnic i fryszerek nad Kamionką pracowały również liczne młyny. Ślady po jednym z nich mijaliśmy przekraczając żelazny mostek w okolicach Baranowa, skąd w ubiegłym roku popłynęła nasza Marzanna. Idąc wzdłuż lasu mijaliśmy wiele ciekawych nowych i starych zabudowań, m.in. Harcówkę, gdzie kiedyś tętniło życie licznej młodzieży przybywającej tu z innych regionów na obozy. Wędrując pięknymi leśnymi ścieżkami wzdłuż Kamionki dochodzimy do brzegów zalewu podziwiając urok błękitnej wody i odbijających się w niej okolicznych sosen. Niektórzy znajdują pierwsze grzyby, w tym okazałe prawdziwki.
Na postój wybieramy krąg ogniskowy nad brzegiem, posilamy się i odpoczywamy przed dalszą wędrówką. Przypominam pokrótce bogatą historię osady z przeszłością staszicowską. Okrążając zalew mijamy Muzeum „Orła Białego”, ruiny wielkiego pieca z 1835 roku, Pomnik Stanisława Staszica i przechodzimy na drugą stronę torów kolejowych. Tam, wąską ścieżką wśród krzewów i wysokich traw , znaną tylko wtajemniczonym, wdrapujemy się na skarpę za domostwami i nagle znajdujemy się…. w „Górach Stołowych”. Naszym oczom ukazują się okazałe nawisy skalne . To dolnotriasowe wychodnie pstrego piaskowca, zwanego również beżowym, wyrzeźbione przez wiatr i wodę na przestrzeni wieków. W poprzednim stuleciu był tu swoisty amfiteatr, gdzie urządzano majówki i przedstawienia, na które przybywały rodziny pracowników Zarządu Górnictwa z Suchedniowa. Podczas majówki w 1903 roku , niejaki EDMUND MASSALSKI, uczeń VI klasy gimnazjum głosił tu „Kazania Skargi” – „ O miłości do Ojczyzny” .
Po przejściu kilkudziesięciu metrów wzdłuż skał wychodzimy po kamiennych schodach na górę i kierujemy się w stronę lasu. Po kilku kilometrach wędrówki leśnymi ścieżkami w kierunku Stokowca dochodzimy do niespodzianki – białego kamieniołomu zwanego „OCZAMI ZIEMI”. To urocze miejsce udostępnione turystom przez Leśnictwo Stokowiec w miejscu dawnego kamieniołomu. Kopalnia piaskowca była wykorzystywana w czasie i po II wojnie światowej do pozyskiwania kamienia na potrzeby budowy dróg i nasypów kolejowych. Tu nasza grupa wygodnie rozsiada się przy kręgu ogniskowym i pod wiatą, inni zasiadają na wysokich stołkach barowych. Obok grupa stałych bywalców roznieca ogień w piecu grillowym i czyni przygotowania do obiadu rozkładając naczynia i różne wiktuały na stołach. Dokładamy na ruszt nasze nieliczne kiełbaski i rozkoszujemy się zapachem docierającym do naszych nozdrzy. W oczekiwaniu na „wypieki” udajemy się pod skałki na poszukiwanie rzeczonych „oczu” i innych ciekawych form skalnych. Bez trudu znajdujemy owe oczy i doszukujemy się postaci różnych stworów. Część wędrowców znika w pobliskiej gęstwinie i po krótkim czasie wraca ze zdobyczą w postaci grzybów. Po dłuższym odpoczynku i sesji zdjęciowej na tle skał wyruszamy leśnym duktem do kresu naszej wędrówki.
Kiedy kilometromierz pokazuje liczbę 13 my docieramy na stację PKP w Suchedniowie przed zaplanowanym odjazdem pociągu. Wszyscy uczestnicy naszej wycieczki są bardzo zadowoleni z trasy i atrakcji, jakie spotkali po drodze. A mnie jest ogromnie miło, że mogłam pokazać Koleżankom i Kolegom z Kielc te piękne okolice Ziemi Suchedniowskiej. Dziękuję zarówno jednej, jak i drugiej grupie za udział we wspólnym wędrowaniu, humory, dyscyplinę i miłe słowa. W planach mam już kolejne trasy, na które serdecznie zapraszam.
Tekst, zdjęcia i prowadzenie wycieczki: Barbara Rej