W 2017 roku pracownicy Leśnictwa Stokowiec postanowili udostępnić turystom ten piękny zakątek budując tam drewnianą wiatę nad ławami, oczko wodne z pomostem, piec grillowy, krąg ogniskowy, oryginalne stojaki na rowery wydrążone w kłodzie drzewa , obszerne zamykane kosze na śmieci. Czegóż więcej nam trzeba ? A zjawiskowych oczu z pięknymi rzęsami należy wypatrywać w ścianach wyrobiska i podziwiać otaczające nas skały. Przed wejściem do kamieniołomu wita wędrowców okazała brama i kwietniki w kłodach drzew.
I tak, w sobotę, 22-go października liczna grupa wędrowców z Kielc spotkała się w tym suchedniowskim lesie. Miałam przyjemność poprowadzić Koleżanki i Kolegów od stacji PKP do miejsca biesiadowania piękną ubitą leśną drogą. Barwy jesieni, mijana po drodze urocza gajówka i liczne maślaczki, a nawet prawdziwki zbierane przy rowie ,to dodatkowe atrakcje wędrowania. Wbrew prognozom na ten dzień, pogoda dopisała, lekki deszczyk pokropił nas dopiero w drodze powrotnej.
Nasi prezesi, Ula i Janek, koleżanka Mirka i kolega Olek dotarli na miejsce dużo wcześniej, by powitać nas płonącym ogniskiem i przygotować ziemniaki do pieczenia. A my rozsiedliśmy się gdzie kto chciał – jedni pod wiatą przy stołach, inni przy kręgu ogniskowym, a pozostali na wysokich stołkach barowych. Na stoły powędrowały smakołyki. Zaczęło się nabijanie kiełbasek na patyki, na ruszt grillowy powędrowały kaszanki i kromki chleba, a wszyscy czekali na chrupiące ziemniaczki. Humory dopisywały wszystkim. Były śpiewy, tańce, było także gromkie ‘’sto lat” dla solenizantki Uli. Mieliśmy trzy rodzaje muzyki – disco polo Tadeusza, dyskotekową Piotra i gitarowe ballady sympatyka naszego klubu , Piotra, który przyjechał ze swoją gitarą i przy ognisku nastrojowo snuł swoje ballady .
Wielką niespodziankę sprawił nam w pewnym momencie kolega Olek Sikora , który porwał gitarę Piotra i wirtuozersko akompaniując sobie na tym instrumencie oczarował nas swym pięknym wokalem dając recital kilku rytmicznych ballad. Było cudnie ! Wszyscy zastanawiamy się , czemu tak późno Olek ujawnił swój talent. Teraz będzie musiał przychodzić z gitarą na nasze imprezy – nie odpuścimy !
Jak wszystko ,co miłe, kiedyś się kończy. Nasze biesiadowanie, spacery, rozmowy, śpiewy, tańce, a dla niektórych owocne grzybobranie wśród pięknej przyrody, jesiennych barw, malowniczych skał też dobiegło końca. Niektórzy z wielkim ociąganiem zbierali się do powrotu. Cóż zrobić….pociąg nie będzie czekał. Zawsze można ponownie przyjechać i miło spędzić czas.
Oby do spotkania na kolejnych imprezach i szlakach ,,PRZYGODY”.
BARBARA REJ
Zdjęcia: Barbara Rej i Jan Wiórek