Rozpościerający się widok niesamowity. Ogromna przestrzeń (długość kopalni ponad 8 km, szerokość ponad 3 km ), a na niej ogromne maszyny: koparki, zwałowarki i przenośniki taśmowe.
Największa koparka ma ok. 80 m wysokości, 200 m długości i waży ponad 7 000 ton, czyli niewiele mniej niż wieża Eiffla. Długość wszystkich przenośników taśmowych wynosi około 150 km.
Po uruchomieniu koparki niektórzy zaczęli się przezornie odsuwać, pod wrażeniem obracających się jej łyżek. W każdej z nich mógłby sie zmieścić mały Fiat.
Wydobywanie węgla brunatnego w Bełchatowie jest przewidziane do 2035-2037 r. Po tym czasie powstanie w tym miejscu zbiornik wodny, którego głębokość wyniesie ok. 170 m. Będzie to najgłębsze jezioro w Polsce.
Po ok. dwóch godzinach przebywania na dole kopalni, jednocześnie na dnie przyszłego jeziora, wyjechaliśmy na taras widokowy w Żłobnicy, aby jeszcze z tego miejsca podziwiać potęgę wyrobiska.
Bełchatów, to nie tylko największa dziura w ziemi na terenie Europy ale jednocześnie największa na świecie elektrownia wytwarzająca energię elektryczną z węgla brunatnego.
Jeszcze rzut oka na Bełchatów z Góry Kamieńskiej, sztucznego wzgórza o wysokości 405,6 m n.p.m powstałego jako zwałowisko zewnętrzne kopalni, na którą wjechaliśmy wyciągiem krzeselkowym.
Muszę przyznać, że odwiedzone w Bełchatowie miejsca zrobiły na mnie ogromne wrażenie i są godne polecenia aby je odwiedzić, a trzeba zdążyć przed planowanym zamknięciem kopalni.
No, a teraz do Zelowa, jednego z najbardziej wielokulturowych i wielowyznaniowych miast w Polsce, położonego w powiecie bełchatowskim.
Miejscowość związana z przemysłem włókienniczym, działało w niej prawie 1000 zakładów szwalniczych, których właścicielami byli Czesi, Niemcy i Żydzi, a tylko jeden Polak.
Zelów jest miastem wielowyznaniowym.
Funkcjonowało tu kilka kościołów.
W Domu Kultury wysłuchaliśmy niezwykłą historię małego miasta, a następnie zwiedziliśmy cmentarz i kościół ewangelicko-reformowany.
Są to bardzo interesujące miejsca, gdzie Czesi, których zamieszkuje w Zelowie ok. 150-200 osób, kultywują własną kulturę i wyznanie, różne od wyznania katolickiego. Była to bardzo ciekawa lekcja tolerancji.
Na zakończenie, już trochę zmęczeni, dotarliśmy do smakowni win z Moraw - Johanka. Mogliśmy zaopatrzyć się zarówno w słodkości, jak i trunki rodem z Czech.
Tak wyposażeni w ogrom wiedzy, wrażeń i produktów spożywczych, wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Ach, jeszcze zapomniałam o gościnności zelowian. W "Pysznym Zakątku" gdzie jedliśmy obiad, zostaliśmy poczęstowani szarymi kluskami (rodzaj pyzy) z marchewką. Jedzonko było wyśmienite.
Była to bardzo, bardzo udana wycieczka, w miejsca niezbyt odległe, a jednak rzadko odwiedzane.
Organizacja i prowadzenie wycieczki: Dariusz Wiatrowski i Jan Wiórek
Relacja: Ewa Gonciarz
Zdjęcia: Ewa Gonciarz i Jan Wiórek
Zdjęcia: Ewa Gonciarz i Jan Wiórek