Dwór zbudowany został w 1620 r przez ówczesnego właściciela majątku Mikołaja Krupkę - zachowała się tablica fundacyjna z datą powstania budowli. W XVIII wieku dwór wraz z majątkiem nabył biskup krakowski Konstanty Szaniawski, który w 1725r. przeznaczył je na uposażenie seminarium kieleckiego. Po powstaniu styczniowym władze carskie skonfiskowały majątek - za działalność wywrotową i wystawiły go na licytację. Nabył go książę gruziński Dawid Wachwawidze i do 1937r. dwór w Widuchowej był ośrodkiem życia towarzyskiego gruzińskich emigrantów. Bywał tam m.in. Dymitr Szalikaszwili, ojciec znanego amerykańskiego generała Johna Szalikaszwili, który był m.in. głównodowodzącym sił NATO w Europie. Przyciśnięta biedą księżna Ksenia (jej mąż zginął w czasie rewolucji walcząc w armii Denikina) sprzedała majątek rodzinie obecnej właścicielki. W czasie okupacji mama obecnej właścicielki doskonale władająca językiem niemieckim pomagała wszechstronnie miejscowej ludności. Mieszkańcami dworu opiekowała się miejscowa placówka Batalionów Chłopskich, a jej dowódca i właścicielka dworu wzieli ślub.
W czasie reformy rolnej majątek rozparcelowano, lecz dwór pozostawiono dotychczasowym właścicielom za zasługi w walce z okupantem niemieckim ojca pani Ani. Obecnie wyremontowono dach i elewację frontową dworu, której głównym elementem są pięcioarkadowe podcienia oparte na jońskich kolumnach. W środku dwór jest pusty, przygotowywany do remontu, lecz problemem jest brak funduszy-ocenia się, że koszt remontu dworu to ok.2 mln zł.
Na zakończenie spotkania pani Ania pięknie recytowała wiersze poetki Grażyny Buske "Widuchowa" i "Świętokrzyskie". Rodzinna fotka, podziękowania gromkimi brawami dla Pani Ani Socha za tak interesujące przyjęcie wycieczki i dalej w drogę.
Ścieżką przez pola podziwiając krajobraz Ponidzia dotarliśmy do Lasu Widuchowskiego, następnie zielonym szlakiem przez las (szlak zarośnięty prawie nieczytelny) do wzgórz nad wioską Bronina.Tam panorama pola bitwy i moja opowieść o bitwie i o jednym z żołnierzy biorących udział w bitwie, moim ojcu plutonowym Stefanie Toporku. Następnie dalej zielonym szlakiem do wzgórz przed Żernikami Górnymi (też teren bitwy) i postój. Tu planowaliśmy ognisko ze śpiewaniem piosenek wojskowych, lecz wyschnięte trawy, porywisty wiatr i deszczowe niebo, to powody, że ognisko zostało odwołane, za co przewodnicy zostali skrytykowani przez uczestników wycieczki. Przez Żerniki Górne i wzgórza porośnięte sadami owocowymi dotarliśmy do kościoła pod wezwaniem Św Jakuba Starszego, i tu niespodzianka.Trafiliśmy na uroczystości poświęcone 76 rocznicy Bitwy pod Broniną.
Po mszy w intencji ofiar bitwy krótkie zwiedzanie kościoła i wymarsz z proboszczem i pocztami sztandarowymi (prowadził je Robert Osiński twórca grupy rekonstrukcyjnej Żuawi Śmierci) na cmentarz w Szczaworyżu.Tam przy "schodach do nieba" zbiorowej mogile 122 żołnierzy poległych w bitwie dalszy ciąg uroczystości. Powrót do Kielc przez cmentarz w Busku, gdzie zapaliliśmy znicz na kolejnej mogile żołnierzy poległych w bitwie pod Broniną, odwiedziliśmy również mogiłę powstańców styczniowych poległych w bitwie pod Grochowiskami i groby Wojtka Belona - piewcy Ponidzia i jego szwagra Konstantego Miodowicza.
Droga powrotna minęła szybko,śpiewaliśmy piosenki wojskowe ze śpiewnika przygotowanego na tą wycieczkę przez Jurka Pabiana. Klub "Przygoda" 4 rok z rzędu odwiedza Ponidzie w I dekadzie września przypominając o bohaterach, którzy spełnili swój żołnierski obowiązek ginąc w obronie ojczyzny.
Tekst: Andrzej Toporek
Zdjęcia: Jerzy Pabian