Wesoły nastrój całej grupy, liczącej 38 osób, dał się już zauważyć od początku wędrówki. Prowadzący trasę Kazik Sławiński, dbający o zachowanie wszelkich zasad bezpieczeństwa, wyjął z plecaka nie tradycyjną kamizelkę odblaskową, a jakieś szelki, które usiłował na siebie założyć. Poczynania Kazika obserwowaliśmy z zapartym tchem. Wreszcie Mirek Kubik nie wytrzymał i zdecydował się pomóc Kaziowi w tej rozpaczliwej walce z tym czymś. Obaj Panowie wywracali tą szmatkę na wszystkie strony, ale jakoś bez efektu. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy napewno służy ona do założenia na górną część ciała. Do tej dramatycznej akcji włączyli się kolejni uczestnicy wędrówki i dzięki wspólnym działaniom, po kilku minutach Kaziu został odziany i mogliśmy wyruszyć w drogę.
Niestety na trasie wystąpiły kolejne zagrożenia utrudniające spokojne wędrowanie. Były to grzyby, a właściwie całe mnóstwo grzybów. Nie było konieczności wchodzenia w głąb lasu. Prawdziwki, kozaczki, maślaki, a niekiedy kanie rosły wszędzie, trzeba było uważać, aby ich nie rozdeptać. Raj dla grzybiarzy, którzy nerwowo szperali w placakach celem znalezienia jakiegoś woreczka, reklamówki czy innego naczynia, do którego można zbierać te dary natury.
Pod koniec trasy wielu uczestników wędrówki dźwigało po dwie duże reklamówki. Inni chwalili się jakimiś pojedynczymi, robiącymi wrażenie okazami. Nie mniej jednak na twarzach wszystkich dało się zauważyć ogromną radość, zagadką pozostaje czy powodem była możliwość uczestniczenia w śpiewograniu, czy nie zaplanowanym grzybobraniu. W tym roku "Przygoda" nie zorganizowała wędrówki pn. grzybobranie, ale los zdecydował i odbyła się ona przy okazji śpiewogrania. No, cóż dwie imprezy w jednym dniu, no i myślę, że obie udane.
Prowadzący trasę Kazik, dwoił się i troił żeby grupa w całości i w planowanym czasie dotarła do Gospodarstwa Agroturystycznego Pod Lasem w Kaczynie, które prowadzą niezwykle gościnni Państwo Małgorzata i Adam Wysoccy.
Z godzinnym opóźnieniem dotarliśmy. Szybko posililiśmy się porcją żurku, zrobili goracą kawę i herbatę, wystawili na stół zawartość plecaków (dość bogatą) i już byliśmy gotowi do śpiewania. Oczywiście, jak zwykle super zorganizowani i zdyscyplinowani.
Biedny Mirek Kubik, organizator i prowadzący tą część imprezy, w ogromnym pośpiechu, pomiędzy kolejnymi łyżkami żurku, przygotowywał sprzęt.
No i zaczęło się! Najpierw, jak na grupę turystyczną przystało zaśpiewaliśmy m.in.: Pójdę w Góry Świętokrzyskie, Lato pachnące miętą, potem harcerskie: Krajka, Szara lilijka, Wędruj z przygodą, Gdybym miał gitarę, Hej w góry, w góry, Wrzesień, a następnie szanty: Morskie opowieści oraz Gdzie ta keja. Oczywiście to tylko niektóre z nich.
Szarą lilijkę śpiewaliśmy przy wspaniałej choreografii w wykonaniu Ulki Zychowicz i Mirka Kubika. Oczywiście od pierwszych dźwięków piosenek, część uczestników ruszyła w taneczne pląsy. Grupa ta sukcesywnie powiększała się. Dobrze, że miejsca do tańca było sporo.
Następnie zaczęliśmy śpiewać znane przeboje w formie karaoke. No i zaczęły się indywidualne popisy wokalne. Nie do wiary, jak dużo mamy uzdolnionych członków naszej Przygody oraz jej sympatyków.
Marta Skrzypczyk pięknie zaśpiewała "Alleluja". Ta piosenka cieszyła się dużym powodzeniem. Śpiewała ją też Beata Duś (równie pięknie) i ponownie Marta.
Rafał Wróbel, znany z okrzyku "przerwa!", zaśpiewał dedykowaną żonie Ewie piosenkę "Przez Twe oczy zielone", a Marysia Śpiewak przepięknie wykonała "Bell" z musicalu Notre Dame de Paris. Kolejni wykonawcy to: Terenia Kamińska, Dorotka Kulczycka i Henio Domagała. Niestety nie pamiętam tytułów wykonywanych przez Nich piosenek, ale wiem, że śpiewali pięknie. Może kogoś pominęlam, to przepraszam. Wykonawców było tak wielu, że trudno spamiętać, zwłaszcza gdy bierze się czynny udział w tej wspaniałej imprezie.
Czego tam jeszcze nie było? Napewno nie było smutasów. Wszyscy zdzierali swoje gardła śpiewając m.in. Kalinę Malinę, Piechotę, Biełyje rozy, Bałkanicę, Małgośkę, Choć pomaluj mi swiat, Chcemy być sobą, no i oczywiście Proszę ojca Bernardyna i wiele, wiele innych piosenek.
Wszyscy w objęciach z zapalonymi światłami (zapalniczki, komórki) pięknie zaśpiewali piosenkę Perfektu "Przeżyj to sam". Och, co to był za nastrój.
Impreza była przednia! Prowadzący Mirek Kubik, jak zwykle, stanął na wysokości zadania i świetnie zarówno zorganizował, jak i poprowadził pierwsze "Świętokrzyskie śpiewogranie z Przygodą". Oczywiście nie zawiedli uczestnicy, bez których ta impreza nie byłaby udana. Nie żałowali gardeł i nóg i oczywiście tryskali wspaniałym humorem.
Tej atmosfery wspaniałej zabawy nie odda żaden opis ani żadne zdjęcia. Trzeba poprostu w niej uczestniczyć! Dziękując więc wszystkim, nie mogę doczekać się kolejnego "Śpiewogrania" bo, że będzie, to nie mam wątpliwości.
Trenujcie więc już od dziś i do zobaczenia, do usłyszenia, mam nadzieję, już wkrótce!
Tekst: Ewa Gonciarz
Zdjęcia: Ewa Gonciarz, Andrzej Śpiewak, Kazimierz Sławiński