Wyżynę Krakowsko-Częstochowską stanowiącą część Wyżyny Śląsko-Krakowskiej tworzy rozległą płyta górnojurajskich wapieni wznosząca się przeciętnie od 300 m n.p.m. w rejonie Częstochowy do około 400-500 m n.p.m. w rejonie Krakowa. Charakterystycznymi elementami rzeźby są kilkudziesięciometrowej wysokości ostańce górnojurajskich wapieni wznoszące się ponad stosunkowo płaskim poziomem jej wierzchowin. Tworzą one liczne grupy skalne, pagóry oraz pasma wzniesień rozczłonkowane dolinami, na ogół suchymi, wypełnionymi piaskami, bądź odprowadzającymi wody tylko okresowo (tzw. Wodące). Istotnym elementem rzeźby decydującym o jej unikatowym krajobrazie są zjawiska krasowe uwarunkowane
występowaniem na przeważającym obszarze regionu skał węglanowych zinwentaryzowanych 900 jaskiń, krasowe doliny,zagłębienia pozbawione powierzchniowych odpływów, liczne wywierzyska (a tych parę po drodze w tym dniu spotkaliśmy). Urozmaicona rzeźba i związane z nią zmienność podłoża oraz mikroklimatu (np między wzgórzami a dolinami)zadecydowały , w trwającym od epoki lodowcowej procesie, o powstaniu niezwykle bogatej i zróżnicowanej szacie roślinnej. Obok przyrody ożywionej oraz nieożywionej niezaprzeczalnym walorem wyżyny jest niepowtarzalność jej krajobrazu kulturowego – relikty dawnego osadnictwa, zabytki architektury i sztuki, zabytkowe zespoły zieleni. Na czoło wysuwają się tu dzieła sztuki obronnej, osadzone na skałach zamki i strażnice, zwane obrazowo “Orlimi Gniazdami”. Wspomnieć również należy o drewnianych kościołach, bodaj ostatnich akcentach dawnej architektury wsi, kryjących w swych wnętrzach dzieła bezcenne, gotyckie i renesansowe obrazy oraz rzeźby.Tą panoramę zabytków wypada uzupełnić wzmianką o licznych dworach, pałacach, rezydencjach ziemiańskich,które w swej formie “polskiego dworu” jakże są osadzone w naszej narodowej tradycji.Niektóre z nich nie dotrwały do naszych czasów, pozostając kolejną zabytkową ruiną na jurajskim szlaku.Śladem po nich są podworskie zabudowania, drewniane spichlerze, lamusy, piwnice, młyny, folusze.
Trasę zaczęliśmy w dzielnicy Krakowa Krowodrzy i czerwonym szlakiem “Orlich Gniazd” ruszyliśmy z werwą szybkim tempem około godz. 9.30, by na “mecie” w Pieskowej Skale zameldować się około 18.
Krowodrza – dawna wieś należąca pierwotnie do biskupów krakowskich. W 1263 roku Bolesław Wstydliwy nadał Krowodrzę Krakowowi. Następnie wieś odrywa się od miasta uzyskując prawa miejskie, by w 1909 wejść ponownie w skład Krakowa.. W Krowodrzy najbardziej spośród innych przedmieść Krakowa rozwinął się podmiejski folklor. Tu również wywodzący się stąd murarze zapoczątkowali w XIX wieku budowę szopek krakowskich. Od 1937 zostały zainicjowane konkursy szopek kontynuowane do dziś.
Cały czas wędrowaliśmy doliną rzeki Prądnik ciągnącą się od Krakowa do Pieskowej Skały. Po drodze mijaliśmy Czerwony Most – budowla z czasów austriackich (1890 rok budowy), kościół z lat 1600-1604 – zabytek Giebułtowa (przy którym mieliśmy chwilę na odpoczynek i pożywienie się własnym prowiantem). Od kościoła w Giebułtowie idziemy w kierunku zachodnim przez dolinę Sudołu do drogi Kraków – Olkusz.
W przysiółku Modlnica- Pokrątka wznosi się duży budynek w którym w czasie I wojny światowej mieściła się austriacka komora celna. W Modlnicy odkryto neolityczne ziemianki sprzed 4200- 1700r. pne, jak również podejrzewa się że stała tu świątynia pogańska w pobliżu której św. Wojciech ,wg legendy, dokonywał chrztów. Nazwa “Modlnica” ma pochodzić od wyrazu “modlić się”, co wiąże się z kultem św. Wojciecha.
Hamernia – to przysiółek wsi Prądnik Korzkijewski położony w Dolinie Prądnika (od tego miejsca odcinek Prądnika do końca swojego biegu jest nazywany Białuchą) swą nazwę zawdzięczający kuźnicy – która jest dawną nazwą zakładu hutniczego składającego się z dymarki (urządzenia do wytapiania żelaza) i mechanicznie poruszanego młota kuźniczego do przekuwania na miejscu produktu z dymarki na produkt gotowy. Obecnie po kuźnicy zachował się ślady w postaci przerobionego budynku i resztek młynówki. W okolicznych jarach i parowach w otoczeniu olszy i osiki występuję brzoza ojcowska (betula ojcoviensis) odkryta w 1806 roku przez Wilibalda Bessera.
Po 1 km od Hamerni po prawej stronie zauważyć się dało po wschodniej stronie doliny samotną skałę Zamieszkałą, do której malowniczo przybudowana jest wiejska chata. Szliśmy dalej drogą po prawym (zachodnim) brzegu rzeki, gdy za grupą zabudowań zauważyć można było boczną dolinę ze skałkami, a następnie wprost nad drogą urywa się strome zalesione zbocze, z którego po niespełna 1 km wyłania się Grupa Cygańskich Skał.
Najpierw wysoko nad doliną wznosi się samotna iglica wśród lasu – Latarnia Twardowskiego, nieco dalej widnieją potężne, w połowie wysokości przewieszone – Młynarskie Ściany. Kolejna skała to Łaskawiec – z którą łączy się legenda o skąpym panu i chłopie pańszczyźnianym.Skąpy pan wybranym chłopom pozwalał co 2 lata siać 3 garnce jęczmienia na piaszczystym i kamienistym gruncie na wierzchołku skały, w zamian za co mieli mu oddawać 4 część plonów.Pewnego roku zapowiadało się ,że pole obrodzi 5 garncy,a chłop przyznawał się tylko do 4.Pan nie ufając chłopu począł sam liczyć ziarna w kłosach.Jeden z nich rósł tuż nad urwiskiem . Kiedy pan sięgnął po niego, spadł ze skały i skręcił kark.Na pamiątkę skałę nazwano Łaskawcem.
I tak doszliśmy do Wąwozu Korytania mającym długości 2 km. Wejście do niego znajduje się między 2 skałami tworzącymi jakby bramę.Są to Koźniowa Skała (na północy) i Sobótka (na południu) z wierzchołkiem o 3 kondygnacjach. Po chwilowym rozszerzeniu wąwóz znów się zwęża a z obu stron wznoszą się pionowe i coraz wyższe ściany skalne.W skałach wąwozu znajduje się kilka większych i mniejszych jaskiń, w których znaleziono wykopaliska mezolityczne. Nazwa wąwozu nie jest do końca całkowicie wyjaśniona:jedni twierdzą,ze nadali ją od swego nazwiska Korycińscy, starostowie ojcowscy w XVII wieku, inni łączą je ze słowem “koryto”. Ludność miejscowa wąwóz ten nazywa Straszydło, ponieważ ma w nim straszyć. Po prawej stronie znajduje się Jaskinia Okopy Wielkie w Górze Okopy- znana dzięki dużej ilości znalezisk paleolitycznych. W 1897 roku w namulisku okna skalnego odkryto skarb monet z XI wieku. Góra Okopy ze względu na swe położenie (wysokie na kilkadziesiąt metrów z 3 stron ścian skalne) stanowiły dogodne miejsce dla osadnictwa.
Podążamy dalej Doliną Prądnika oglądając przed sobą pięknie zalesione bądź skaliste zbocza. Na pn od Góry Okopy wznosi się Góra Krzyżowa – zespół iglic stojących blisko siebie na różnych wysokościach i wysuniętych w dolinę kazalnic. Nieco dalej Brama Krakowska (dawniej wiodła tędy droga Kraków – Olkusz) z początkiem czarnego szlaku Łokietka. Są to 2 brzuchate skalice wysokie na kilkadziesiąt metrów tworzące jakby gigantyczne wrota.(zdjęcie) Na prawo Góra Chełmowa, na lewo – Góra Rusztowa. Przy bramie źródełko Miłości, przy którym mieliśmy chwilę na odpoczynek i posiłek kol. Lech Segiet zapoznał nas z legendą tego miejsca. Niektórzy zza Bramy Krakowskiej mogli podziwiać zespół skał zwany Górą Koronną po drugiej stronie doliny. A za chwilę mogliśmy podziwiać grupę Rękawica przez miejscową ludność zwaną Pięciopalcówka ze względu na charakterystyczny kształt pięciu iglic.
I tak dotarliśmy do Ojcowa. Warto było zwiedzić tu zamek kazimierzowski (co niektórzy w czasie wolnym uczynili na własną rękę) - ruiny zamku wystawionego w 2 połowie XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego.Podług tradycji król nazwał zamek “Ociec u skały” na pamiątkę ukrywania się w tutejszej jaskini swego ojca Władysłąwa Łokietka w okresie jego walki o tron krakowski.
Za panowania Władysława Jagiełły zamek po raz pierwszy zostaje zastawiony, co w dalszej konsekwencji spowodowało utworzenie odrębnego starostwa ojcowskiego. Zamek “upada” w okresie najazdu szwedzkiego i popada w ruinę.W 1787 roku Załuscy podejmują na zamku króla Stanisława Augusta Poniatowskiego,który odwiedził także jaskinie pobliskie-stając się jak gdyby prekursorem turystyki krajoznawczej.Obecnie po przeprowadzonych w latach 80 XX wieku pracach konserwatorskich w 8-miobocznej zamkowej wieży urządzono wystawę poświęconą dziejom ojcowskiej warowni(m.in.makieta rekonstrukcji zamku w XV/XVI wieku) oraz można podziwiać fragment murów obwodowych oraz bramę wjazdową i studnię. Przeszliśmy całą grupą przez centrum Ojcowa podziwiając budynki dawnych hoteli “Pod Łokietkiem” z 1860 roku (obecnie siedziby Muzeum OPN z geologią,florą,fauną i archeologią) oraz “Pod Kazimierzem” z ok. 1885 r. (obecnie Ośrodek Dydaktyczny OPN) i dawny park zdrojowy założony w latach 80-tych XIX wieku. W obrębie wsi drewniane domy i wille z XIX-XX wieku. W willi “Bazar Warszawski” - Muzeum PTTK (etnografia, powstanie styczniowe). W kierunku płn. “Kaplica na Wodzie”- drewniana wzniesiona w 1901 roku ponad nurtem Prądnika w tzw. Stylu szwajcarsko-ojcowskim.Przechodziliśmy także przez Opalówki – przysiółek Ojcowa z zachowanymi kilkoma domami z końca XIX wieku reprezentujące dawne budownictwo ludowe tego regionu. Także obok młyna i tartaku Boronia z połowy XIX wieku – najstarszym zachowanym tego typu obiektu w rejonie Krakowa. Podążaliśmy na Grodzisko ponad Doliną Prądnika do kościoła i pustelni błogosławionej Salomei wzniesione w latach 1677-1690 na zrębach dawnego klasztoru Klarysek sprowadzonych tu w 1262 roku, a po 1320 opuszczonego.Kościół jednonawowy o ciekawym barokowym urządzeniu i wystroju.W otoczeniu barokowe posągi z 1677 r:pierwszy z prawej-posąg księcia Henryka Brodatego,naprzeciw jego żony Jadwigi Trzebnickiej, następnie Bolesława Wstydliwego (z zegarem słonecznym na cokole),Kunegund (św.Kingi) – jego żony i księcia halickiego Kolomana – męża Salomei. Na wprost wejścia na kolumnie stoi posąg św.Klary z 1900 roku na miejscu wywróconego przez burzę posągu patronki tego miejsca , Salomei.W pobliżu pustelniczego domku tuż nad przepaścią zachował się kawałek muru obronnego.
I tak dotarliśmy pod zamek w Pieskowej Skale,który z powodu remontu jest nieczynny dla zwiedzających. Po czym zeszliśmy na grupowe zdjęcie pod Maczugą Herkulesa (maruderzy się nie załapali) i koło skały z pamiątkową tablicą poświęconą 40 poległym podczas powstania styczniowego dotarliśmy na parking gdzie oczekiwały już na nas autokar i bus. W doskonałych humorach wróciliśmy do Kielc na godz. 20.
Tekst: Krzysztof Kowalski
Zdjęcia: Mirosław Kołodziej