Relacje
środa, 24 styczeń 2018 20:12

Relacja z wycieczki: Wąchock PKP - dolina Kamiennej - Skarżysko Kamienna (14.01.2018)

W błędzie jest ten, kto sądzi, że w bezśnieżny i bardzo zimny dzień wędrówka nie może sprawić przyjemności. Z tego założenia wyszła spora grupka twardzieli z KTP PTTK „Przygoda”, stawiając się w mroźny, niedzielny poranek na na dworcu PKP.

Na początku nie było łatwo, bo podróż ciepłym pociągiem minęła szybko, a na peronie w Wąchocku przywitał nas tak przenikliwy ziąb, że wszyscy skurczyli się jak szetlandy wyprane we wrzątku!  W tych okolicznościach Komandor Rajdu, Krzysztof Kowalski, zdecydowanym marszem doprowadził grupę do Zespołu Kościelno-Klasztornego Cystersów i w jego wnętrzach umożliwił zagrzanie się, dając przy okazji solidną dawkę informacji na temat historii miasta i jego bardzo ciekawych zabytków.

 

06b

W Wąchocku znajduje się bowiem jeden z najcenniejszych obiektów Szlaku Cysterskiego i Romańskiego w Europie. Za sprawą mnichów sprowadzonych w XII wieku przed biskupa Gedeona wybudowano tu z cegły zabudowania klasztorne, a z kamienia ciosowego wzniesiono trójnawową bazylikę romańską, w której po raz pierwszy w Polsce zastosowano sklepienie krzyżowo-żebrowe.

Miasto i klasztor przechodziły różne, czasem bardzo burzliwe koleje losu, ale o tym nie będę się tu rozpisywać, bo sporo na ten temat w książkach i w internecie. Wspomnę tylko, że chociaż cystersi bardzo wiele zrobili dla rozwoju kulturalnego i gospodarczego terenów nad Kamienną, klasztor i osada nigdy nie osiągnęły szczególnego znaczenia, ponieważ biskupi krakowscy i benedyktyni ze Świętego Krzyża dołożyli wiele starań, by do tego nie doszło.

Dziś Wąchock jest małym miasteczkiem znanym głównie z dowcipów. Skąd się one wzięły? Nie wiadomo. Są tacy co twierdzą, że ich historia sięga XV wieku. Mieszkańcy Wąchocka zwani „grombkami” albo „krzokami” posiadali serwitut, czyli prawo do otrzymania budulcowego i opałowego drewna. Nowo przybyli, zwani „ptokami” albo „przybłędami”, tego przywileju nie mieli i podobno z zazdrości wymyślali niewybredne dowcipy. Nie zachowały się, niestety, XV-wieczne żarty, za to Wąchock, jako jedyne miasto w Polsce, zachował przywileje serwitutowe ustanowione jeszcze przez Kazimierza Jagiellończyka dla 195 rodowitych wąchocczan.

Jest jeszcze parę hipotez, jednak najbardziej prawdopodobnym powodem powstawania kawałów wydawał się być brak dystansu wąchocczan do samych siebie. W latach 60-tych obiektami dowcipów były różne miasteczka, ale ich mieszkańcy nie przejmowali się tym za bardzo, natomiast wąchocczan to drażniło, co prowokowało do wymyślania kolejnych żartów. Aż wreszcie mieszkańcy postanowili wykorzystać tę sytuację do promocji miejscowości - głównemu bohaterowi dowcipów wzniesiono pomnik, którego autorem jest wędrujący z nami niekiedy rzeźbiarz Sławomir Micek, wydano książeczki z żartami, a każdego roku odbywa się tu zjazd sołtysów świętokrzyskich chociaż… Wąchock sołtysa nigdy nie miał, bo rządził tam zawsze albo burmistrz, albo wójt!

21Pora opuścić Wąchock, bo wszyscy zmarznięci jak sopelki lodu! Ale Krzyś ma sposób na rozgrzanie! Najpierw cwałem wzdłuż zalewu, potem galopem pod górkę do przeuroczej Kapliczki Św. Rocha, tam parę wdechów, następnie z górki na pazurki i już wszystkim cieplutko! A i słoneczko, najpierw jakby zaspane, blado rozświetliło sine chmury, by po jakimś czasie ukazywać się od czasu do czasu się na niebie w pełnej okazałości! Z minuty na minutę robiło się coraz cieplej i coraz weselej. Optymizm i zdumienie wywołały wypatrzone przez Marka… bazie. Czyżby pierwsze oznaki wiosny…?


W dobrych nastrojach przemierzaliśmy kilometr po kilometrze, a nasze oczy napawały się cudnymi widokami, jakie roztaczała Dolina Kamiennej. Szczególnie pięknie wyglądała sadzawka nakryta srebrzącą się w słońcu taflą lodu, a na jej tle szczególnie uroczo prezentowały się pióropusze suchych traw w różnych odcieniach żółcieni i beżu. W jej pobliżu, pod malowniczo usytuowaną wiatką, odsapnęliśmy nieco i jak na skrzydłach dotarliśmy na wzniesienie zwane Olszanką, w pobliżu Młyna Piaska, z którego pozostały jedynie resztki drewnianego budynku, spiętrzenie wody i młynówka. Wszyscy byliśmy w tak doskonałych nastrojach, że rozpaliliśmy nieplanowane ognisko, by pobyć tu trochę i poupajać się zapachem sosnowego lasu, widokiem pogodnego nieba i pluskiem połyskującej w słońcu wody.

24b


Dolina rzeki składa się z odcinków wąskich, przełomowych, ale także szerokich, w których znajdują się rozlewiska i stawy. Z jednym szerokim odcinkiem doliny związana jest legenda.

Powszechnie wiadomo, że na Kielecczyźnie grasowały diabły, o czym świadczyły ślady wielkich łap, na jakie natykali się górnicy pracujący w podziemnych sztolniach. Jeden czart z pobliskiego Bałtowa wsławił się szczególnie, bo a to podróżnych po błotnistych wertepach zwodził, a to przyzwoitych ludzi do gorzałki namawiał, to znowu bogactwami kusząc do złych uczynków nagabywał. Pan Bóg nie mógł na to patrzeć i zesłał na Ziemię sprytnego Anioła, który założył się z diabłem, że ten przeskoczy niezbyt szeroką dolinę. Czart, pewny zwycięstwa, wszedł na jedną ze skał, odbił się mono i dał susa w powietrze, a wtedy Anioł mocą daną mu od Pana Boga rozszerzył dolinę i diabeł runął w otchłań. A za kim raz zawrą się czeluście piekielne, ten już z nich nigdy nie powróci.

54b


Bardzo nie chciało się nam opuszczać malowniczej Doliny Kamiennej, ale wszystko na tym świecie ma swój czas. Mknąc wzdłuż brzegu rzeki tak wartko jak jej nurt, dotarliśmy do Skarżyska-Kamiennej, skąd pociąg Przewozów Regionalnych zabrał nas do Kielc. Po drodze, czasami w myślach, czasami na głos , wyrażaliśmy to, w co na początku podróży trudno byłoby uwierzyć -

„Kto by pomyślał, że będzie tak cudnie!”

 

 56

Tekst: Jagoda Jóźwiak
Zdjęcia: Jagoda i Andrzej Jóźwiak

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

 

 

 

Kalendarz Imprez