Relacje
sobota, 24 listopad 2018 19:43

Relacja z wycieczki: Ludynia Dwór - Krasocin - Góra Św. Michała - Gruszczyn - Ludynia (23.09.2018)

20 września br. liczna grupa turystów pieszych "Przygody" postanowiła spędzić niedzielę pod wodzą kolegi ANDRZEJA SOKALSKIEGO na Ziemi Włoszczowskiej w okolicach Ludyni.
Wczesnym rankiem wysypaliśmy się z pociągu na stacji LUDYNIA DWÓR. I właśnie, piękny modrzewiowy dwór z połowy XVIII w był pierwszym celem naszej wędrówki. Kiedy weszliśmy na teren okazałego rozległego parku z uroczymi stawami i starymi lipami, na spotkanie nam wyszedł właściciel dworu pan Stanisław Gieżyński. Zaprosił nas do środka, byśmy mogli podziwiać odnowione wnętrza. Pan Stanisław z wielką swadą opowiadał o pracach, jakich dokonał od 1979 roku, by dwór przywrócić do dawnej świetności zachowując oryginalne elementy.

Wewnątrz zachowały się m.in. barokowe drzwi, autentyczne belki sufitowe, kasetonowe sufity, a w jednym pomieszczeniu- piękna mozaikowa podłoga / druga taka jest tylko w Pałacu Biskupów/. Dwór jest kryty gontem z łamanym dachem. Z zewnątrz, po zbiciu XIX wiecznego tynku dwór został oszalowany. Zachowane zostały dawne narożne lisice- sześć par.

Dwór był miejscem nakręcania scen do polskich filmów: "Syzyfowe prace" i "Przedwiośnie".

Zdjcie2965Przy dworze znajduje się murowany LAMUS z XVI w, który w czasie reformacji pełnił funkcję zboru kalwińskiego i ariańskiego. To jeden z najlepiej zachowanych obiektów sakralnych Braci Polskich. Obecnie wykorzystywany jest przez właściciela- pasjonata jako miejsce ekspozycji historycznych. Na terenie dworu , w/g przekazów, przebywał sam Tadeusz Kościuszko po bitwie pod Szczekocinami. 

Przed gankiem, pod starą lipą stoi kamienna ława pamiętająca tamte czasy. Pan Stanisław gromadzi wszelkie możliwe pamiątki i dokumenty związane z postacią Naczelnika i chętnie opowiadałby o nich w nieskończoność ale my musieliśmy się pożegnać i powędrować dalej.

Po kilku kilometrach dreptania lasem i polami docieramy do KRASOCINA . Pierwsze wzmianki o tej miejscowości pochodzą z 1325 roku. W XVI w wieś staje się własnością kasztelana sandomierskiego Stanisława Szafrańca. Na ziemi krasocińskiej istniały liczne dwory ziemiańskie. Krasocin stał się miejscem potyczek z powstania styczniowego. Ciekawym obiektem Krasocina jest drewniany wiatrak typu holenderskiego z 1890 r. Po zniszczeniach wojennych odbudowany, w 1980 r. urządzono tu Muzeum Chleba, które jednak nie przetrwało. Dziś - zaniedbany, zasmuca swym wyglądem. Szkoda, że takie ciekawe obiekty popadają w ruinę zamiast cieszyć oko przechodnia.

Kolejny odcinek trasy prowadzi malowniczo wśród pól do GRUSZCZYNA. Idziemy gęsiego zmierzając do lasu na wzgórzu, jak się okazuje - Góry Gęsiej w Paśmie Przedborsko-Małogoskim. Tam odnajdujemy skryte wśród drzew ruiny kościoła Św. Michała / lub zboru ariańskiego/. To wybudowana w stylu neogotyckim na przeł.XVI i XVII w- jedna z najbardziej tajemniczych budowli w regionie. Pochodzenie jej budzi spory wśród historyków do dziś.
Odpoczywamy pod wiatą w pobliżu ruin, posilamy się, żartujemy i podziwiamy piękne widoki na rozległe pola. Ogarnia nas rozleniwienie ale cóż, trzeba ruszać w dalszą drogę, bo pociąg nie będzie czekał. Celem jest LUDYNIA- wieś sołecka w gminie Krasocin związana z działalnością Braci Polskich. W Ludyni znajduje się zbór ariański ufundowany przez Stanisława Szafrańca. W centrum wsi stoi murowana XIX wieczna kaplica.

Bogatsi w wiedzę o tej ziemi i kilkanaście kilometrów w nogach udajemy się na przystanek PKP. Tam szczęśliwie wsiadamy do pociągu i wracamy do Kielc. Wdzięczni jesteśmy koledze ANDRZEJOWI za ciekawie spędzony dzień.


Tekst i zdjęcia: Barbara Rej


 

 

Kalendarz Imprez