Rezerwat przyrody „Rzepka” zajmuje powierzchnię 9,45 ha, obejmuje górę Rzepkę – 356 m n.p.m., Beylinę -355 m w Paśmie Chęcińskim a także tereny dawnego kamieniołomu „ KORZECKO”. Chronione są tu nie tylko charakterystyczne gatunki roślin, jak dziewięćsił bezłodygowy i popłocholistny , zawilec wielkokwiatowy ale także najstarsze ślady górnictwa kruszcowego związanego z ołowiem i srebrem. Ślady te widoczne są w postaci owalnych dołów , o czym mogliśmy się przekonać spacerując po grzbiecie Rzepki. W kamieniołomie wydobywane były dolomity i wapienie dewońskie. My, stojąc przy ścianie wyrobiska mogliśmy zaobserwować żyły kalcytowe oraz procesy krasowe przebiegające w skałach zbocza. Eksploatacja kamienia trwała tu od XIV wieku do 1989 roku. Można na tym terenie spotkać ciekawe dewońskie skamieniałości.
Po „zdobyciu” Rzepki zrobiliśmy sobie postój w okolicach wiaty i tarasu widokowego, skąd roztacza się wspaniała panorama okolicznych pasm Gór Świętokrzyskich, lasów i pól. Piękna pogoda, humory i otoczenie sprzyjały pogawędkom i integracji licznej grupy wędrowców. Gdyby nie to, że czekało nas jeszcze zwiedzanie klasztoru i ciepła zupa u pp. Piotrowskich pewnie zostalibyśmy tu na wigilijne biesiadowanie. Kto wie, może za rok tak właśnie będzie?
Powędrowaliśmy więc dalej schodząc malowniczą ścieżką wśród drzew w kierunku centrum miasta i dotarliśmy do KLASZTORU FRANCISZKANÓW przy ulicy Franciszkańskiej. Za bramą na terenie Zespołu Klasztornego powitały nas liczne zwierzątka – uroczy czarny długopióry kogut, wyniosłe piękne gęsi, kolorowe kaczki , kury i rasowe barany – wdzięczne obiekty do fotografowania, z czego skwapliwie skorzystaliśmy. Po klasztorze oprowadził nas jeden z braci zakonnych ciekawie przedstawiając jego historię.
Klasztor Franciszkanów ufundowany został w 1368 roku przez króla Kazimierza Wielkiego. Zbudowany z kamienia łamanego w stylu gotyckim. Budynek otoczony jest XVII wiecznym murem kamiennym. Po różnych kolejach losu - pożarze w XV w, zdewastowaniu przez innowierców, odbudowie i ponownym zniszczeniu przez żołnierzy Rakoczego, za czasów cara Aleksandra I zostaje przeznaczony na ciężkie więzienie, po II wojnie służy jako hotel i restauracja. Dopiero w 1991 roku klasztor wraca we władanie Franciszkanów. Od 2004 roku istnieje tu centrum leczenia uzależnień „San Damiano”.
Z klasztoru, znów uroczo pnącą się w górę Ścieżką Mnicha, podchodziliśmy pod zamek, fotografując, tym razem, rozległą panoramę miasta i napotkanych po drodze władców. Największym powodzeniem u pań cieszył się Kazimierz Jagiellończyk. Ja wolałam postawnego Jana III Sobieskiego.
W tym roku państwo Piotrowscy ugościli nas po drugiej stronie ulicy w zadaszonej i osłoniętej od wiatru wiacie / ciekawe, wiata, gdzie nie wiało !/. Nasza BEATKA DUŚ zadbała o świąteczny wystrój wiaty i wigilijne stoły. Pomagali Jej w tym koledzy – Piotr Jagodziński i Grzesiu Krochmal. Zadbali też o to, by zapłonęło ognisko. A pp. Piotrowscy czekali już z gorącą pyszną zupą grzybową z łazankami i wrzątkiem na kawę i herbatę. O oprawę muzyczną- czyli dyskretnie płynące z odtwarzacza kolędy zadbał nasz kolega Tadziu Śmiech. Po gorącym posiłku i złożeniu wszystkim życzeń przez naszego prezesa Janka Wiórka rozpoczęła się biesiada z przełamaniem się opłatkiem i próbowaniem wigilijnych specjałów przyniesionych przez nas w plecakach. Pojawiły się więc na ławach różne sałatki, śledzie, ciasta i owoce. Kto zechciał podśpiewywał kolędy do wtóru samograja, inni snuli różne opowieści przy stołach, a jeszcze inni korzystali z dobrodziejstwa paleniska, by podgrzać sobie nie tylko „boczki”. I w takiej oto ciepłej i świątecznej atmosferze upłynęła nam ta turystyczna Wigilia.
Dziękujemy wszystkim, którzy włączyli się w jej przygotowanie. Do zobaczenia za rok!
Tekst: Barbara Rej
Zdjęcia: Ewa Gonciarz i Piotr Jagodziński