Jak na Klub Turystów Pieszych przystało, świętowanie musiało rozpocząć się wędrówką. Na dzień 10.02.2018 r. zaplanowana została trasa: Barcza-Klonów-Ciekoty. Do Barczy dotarła ponad 40-osobowa grupa uczestników (całość liczyła 60 osób), których serdecznie powitała prowadząca wędrówkę Ula Zychowicz.
Okolica lekko zaśnieżona, mgła trochę uniemożliwiała podziwianie pięknych widoków, ale humory były iście świąteczne.
Tym razem również okazało się, że nasza impreza jest ogólnopolska. Uczestniczyła w niej bowiem przemiła dziewczyna o imieniu Zosia, która jest członkiem Wielkopolskiego PTTK (o ile dobrze zrozumiałam, chyba działa w jego strukturach). Wraz ze swoim znajomym stwierdzili na koniec naszej imprezy, że klimaty są bardzo podobne, a więc czuła się, jak u siebie.
Nie wszyscy uczestnicy planowali udział w zabawie w Ciekotach. Niektórzy, m.in. 6-cio letnia Ola z mamą tylko wędrowały. Dla Oli ta wędrówka była samą przyjemnością, jak stwierdziła, bardzo lubi chodzić. W nagrodę została uhonorowana naszą plakietką “Wędruję z Przygodą”. Mam nadzieję, że kiedyś zostanie członkiem Przygody.
Z uwagi na brak możliwości przewidzenia kondycji uczestników wędrówki (niektóre osoby uczestniczyły pierwszy raz) oraz ciężaru plecaków (w ramach imprezy zapewnione były tylko napoje w rodzaju kawa i herbata) Ula została zobowiązana do poprowadzenia grupy najłatwiejszą trasą. Kto zna Ulę, ten wie, że dla Niej oznaczało to istną katorgę.
Szła w tempie, jak na Nią, żółwim. Zrobiła dwie, prawie 20-to minutowe przerwy integracyjne. Zaprowadziła nas do Centrum Edukacyjnego Szklany Dom w Ciekotach, gdzie mogliśmy zrobić fotki z rodziną Stefana Żeromskiego i na tle dworku.
I tak, przynajmniej pół godziny przed czasem, dotarliśmy do Gospodarstwa Agroturystycznego RADOSTOWA w Ciekotach.
W tym miejscu zaczęła się rozrywkowa część XIX Rajdu Walentynkowego KTP “Przygoda”. Po szybkim zajęciu miejsc, rozpakowaniu zawartości plecaków, zmianie strojów, zwłaszcza przez damską część uczestników, bardzo szybko byliśmy gotowi do dalszej zabawy.
No i zaczęło się!!! Nasz niezastąpiony klubowy showman Mirek Kubik zaserwował nam taką muzykę, przy której nogi same rwą się do tańca. Parkiet natychmiast zapełnił się wielbicielami tańca. Właściwie to wszyscy tańczyli.
Dobrze, że Mirek co jakiś czas robił przerwę pod hasłem “a teraz idziemy na jednego”, bo w przeciwnym razie moglibyśmy paść z powodu niedożywienia i odwodnienia.
Bawiliśmy się świetnie, ale należało przejść do głównej konwencji Rajdu Walentynkowego, czyli wyboru Walentynki i Walentego.
Panie otrzymały czerwone serca oznaczone numerami, Panowie - żółte. W tym momencie każdy został oznaczony identyfikatorem, który umożliwiał udział w konkursie.
Mirek przystąpił więc do prowadzenia różnych konkurencji, aby wszyscy mieli okazję zaprezentowania się. Najpierw Panie zatańczyły kankana (panowie zapewne mieli niedosyt spódniczek), a panowie zorbę. Ach, jakie to było szaleństwo!
Kolejnym konkursem był taniec na gazecie. Pary miały za zadanie zatańczyć na gazecie tak, aby stopy nie wychodziły poza nią. Po kilku minutach tańca gazeta była składana na pół. Taniec trwał dalej. Techniki tańca były różne, co wśród widowni wzbudzało gromki śmiech. Jacek Skrzypczak, pomimo ogromnych sprzeciwów żony, wsadził ją w końcu na ramiona i bujając się wytrwali do końca konkurencji. Ulka Zychowicz z Piotrem Osmołą wybrali inną technikę - Ulka zdjęła buty i balansowała na stopach Piotra. Pozycja, jaką Ula przyjęła w tym tańcu wymagała nie lada kondycji, a stojący z tyłu mieli niesamowite doznania wzrokowe. Do końca wytrwały cztery pary.
Kolejna konkurencja była dla łasuchów. Panie trzymały w górze czekoladowe serce przywiązane do sznureczka, a panowie musieli je schwytać ustami i zjeść. Okazało się, że ciastka dla niektórych były zbyt małe. Andrzej Śpiewak praktycznie uczynił to w kilka sekund. Pozostali panowie również szybko poradzili sobie z tym zadaniem. W przyszłości musimy zadbać o większe serca.
Przyszedł czas na dokonanie wyboru Walentynki i Walentego. W ruch poszły rozdane karteczki. Panowie na czerwonych wpisywali numer wybranej pani, a panie na żółtych numer swojego wybrańca.
Jury w składzie: Ewa Gonciarz, Bożena Kmiecik i Mirek Kubik przystąpiło do liczenia głosów. No i powstał problem!
Jakkolwiek w przypadku panów wybór został dokonany przeważającą liczbą głosów, tak w przypadku pań okazało się, że aż trzy otrzymały tą samą liczbę głosów. Nomen omen, na początku imprezy ktoś powiedział, że powinno się wybrać trzy Walentynki, bo jest trzykrotna przewaga kobiet. No i stało się! Jury stanęło przed nie lada problemem. Dyplomy były pojedyncze. No, ale kreatywne jury poradziło sobie. Wykorzystane zostały serca, które do tej pory stanowiły dekorację okien sali. Bożena sprawnie naniosła na nich tekst z dyplomu i nastąpił moment dekorowania zwycięzców.
W imieniu Zarządu KTP “Przygoda” ogłosiłam wyniki i wręczyłam dyplomy zwycięzcom.
Tytuł Walentynki otrzymały (kolejność alfabetyczna):
● Mirosława Banak
● Anna Kochel
● Urszula Zychowicz
Tytuł Walentego otrzymał:
● Ryszard Łopian
Cała czwórka otrzymała zasłużone gratulacje i brawa.
Dość trudne zadanie miał nasz Walenty wykonując taniec z trzema Walentynkami, ale trzeba przyznać, że poradził sobie z tym znakomicie.
Nasza zabawa trwała dalej, przy świetnej muzyce serwowanej przez Mirka i doskonałych humorach wszystkich uczestników.
Wszystko jednak kiedyś się kończy, a więc musieliśmy się zbierać na kursowy autobus o godz. 21-ej. Tanecznym krokiem, nucąc muzyczne kawałki, które jeszcze brzmiały w naszych uszach udaliśmy się na przystanek. Niektórym jeszcze nie było dość, bo nasza koleżanka Zosia z Wielkopolski zauważyła, że ani raz nie tańczyła z Mirkiem. Ten więc nie zważając, że jesteśmy już w autobusie i muzyka już nie gra, zatańczył z Nią. W tak doskonałych nastrojach dotarliśmy do Kielc.
Na zakończenie mojej relacji pragnę serdecznie podziękować wszystkim, którzy poświęcili swój czas, aby zorganizować tą imprezę.
Dziękuję również właścicielom Gospodarstwa Agroturystycznego “Radostowa” Pani Wiesi i Panu Leszkowi za gościnę i pyszne jedzenie (myślę, że jeszcze nieraz Was odwiedzimy).
Przede wszystkim jednak dziękuję wszystkim uczestnikom, za wspaniałą zabawę i humor. Bez Was ta zabawa byłaby nudna!
Do zobaczenia więc na kolejnych wędrówkach “Przygody”, również tych połączonych z zabawą.
Tekst i zdjęcia: Ewa Gonciarz