Kolejną atrakcją na trasie już poza miastem była JASKINIA ZBÓJECKA mieszcząca się w zboczu Wąwozu „DULE” na wys.312,5 m. n.p.m., do której dotarliśmy idąc wąwozem z widocznymi blokami wapiennymi. Szerokość wąwozu na odcinku zwartej zabudowy wynosi 70 m. a w pobliżu jaskini zwęża się do 20m. Stromym podejściem wdrapaliśmy się do jaskini a potem ze wzgórza nad jaskinią podziwialiśmy piękną panoramę Pasma Jeleniowskiego , Łysogórskiego , Łagowa i okolicy. Słoneczna pogoda sprawiła, że widoczność była idealna i to dodało smaczku wędrówce. W Jaskini Zbójeckiej powstałej wśród czarnych wapieni i łupków marglistych odnaleziono w 1961 roku ceramikę pochodzącą prawdopodobnie z XI – XII wieku i liczne kości zwierząt. Nie wszyscy z nas odważyli się wejść głębiej do ciemnych czeluści. Niestety, u wejścia jaskini i w jej wnętrzu jest mnóstwo śladów bywania tam obecnych „jaskiniowców”- butelki, puszki i przeróżne śmieci dają niechlubne świadectwo o tych, którzy ją odwiedzają. Smutne to…, tym bardziej, że po trasie natknęliśmy się jeszcze nie raz na takie miejsca. Na jednym z postojów, gdzie były podobne znaleziska powiało optymizmem, kiedy nasza najmłodsza klubowiczka OLA GŁOWACKA opowiedziała nam, jak dzieci, młodzież i turyści powinni się zachowywać nie tylko podczas wycieczek . Gdyby wszystkie dzieci miały taką wrażliwość i kulturę jak Ola, to może w przyszłości uniknęlibyśmy takich niechcianych widoków w naszym pięknym otoczeniu.
Po zejściu malowniczą ścieżką do wąwozu doszliśmy do zielonego szlaku prowadzącego nas do Słupi. Bardzo dobrze widoczny szlak znakowany był niedawno przez naszych kolegów z „PRZYGODY” obecnych na wycieczce – Piotra Gareckiego i Janka Wiórka.Widać,że się przyłożyli solidnie do tego zadania. Dzięki Im za to. Oby wszystkie szlaki tak wyglądały.
Szliśmy najpierw polami wzdłuż wąwozu, raz dołem , raz górą, przekraczaliśmy liczne rzeczki i strumyki – Sosnę, Łagowicę, Łagowiankę a bliżej Nowej Słupi -Słupiankę. Za miejscowością Płucki weszliśmy w kompleksy leśne WAŁU MAŁACENTOWSKIEGO , gdzie króluje jodła, buk oraz modrzew. Wędrówka była przednia – płuca mocno dotlenione leśnym powietrzem , oczy nasycone pięknymi widokami a nogi wyćwiczone w omijaniu przeszkód w postaci śliskich liści, połamanych gałęzi , kałuż, błota i rozlewisk. Widowiskowe było przekraczanie strumyków po starych mostkach, czy kamieniach, gdzie paparazzi w osobach Piotra Jagodzińskiego i Janka Wiórka czyhali na nasze potknięcia. Jednak wszystkim udało się zdobyć KOBYLĄ GÓRĘ -390,6 m n.p.m. i szczęśliwie dotrzeć do cywilizacji w WÓLCE MILANOWSKIEJ. Tylko lekko skąpał się kolega Zygmunt, który chciał z gracją przeskoczyć Słupiankę lekceważąc piękny nowy mostek i w bucikach chyba zachlupotało.
W Wólce po prawej stronie mijaliśmy rozległe pola winnicy, znanej już niektórym członkom klubu a po lewej Tablicę upamiętniającą pomordowanych przez hitlerowców w 1942 roku mieszkańców Wólki. Minęliśmy też okazały nowoczesny budynek Centrum Szkolenia Nauczycieli wybudowany z funduszy unijnych. Do centrum NOWEJ SŁUPI dotarliśmy już bez przeszkód i prawie z pustymi kieszeniami bo po drodze dokładaliśmy się do puszek licznych grup wolontariuszy WOŚP. Przy Rynku na spotkanie nam wyjechał pekaes jadący do Kielc, zgarnął nas wprost z ulicy i w ekspresowym tempie dostarczył do domu. Kto miał niedosyt grania z orkiestrą Jurka Owsiaka mógł jeszcze zagrać na Kieleckim Rynku. My z Ulą Zychowicz tak zrobiłyśmy i było to dopełnienie niedzielnej świątecznej wycieczki. Do zobaczenia wkrótce na kolejnych szlakach.
Tekst: Barbara Rej
Zdjęcia: Barbara Rej i Piotr Jagodziński